Michael Saylor, miliarder i znany zwolennik Bitcoina, wywołał kontrowersje swoim ostatnim wywiadem na kanale YouTube „Markets with Madison”. Za takie wypowiedzi o Bitcoinie mogą Saylora znienawidzić, wszyscy ci, którzy w sercu mają wolnościową ideę tej krypto. Saylor w rozmowie odniósł się do rosnącej koncentracji zasobów BTC w instytucjach.
Pomimo tego, nadal pozostaje jednym z głównych propagatorów tej technologii. Michael Saylor to postać, która od lat przyciąga uwagę swoją determinacją w promowaniu Bitcoina.
Kim jest Michael Saylor?
Michael Saylor jest założycielem i prezesem MicroStrategy, firmy posiadającej aż 252 220 BTC. Jako „maksymalista Bitcoina”, wierzy w jego unikalną wartość i rolę w transformacji rynku finansowego. MicroStrategy początkowo specjalizowała się w oprogramowaniu dla biznesu, jednak dziś jej wartość zależy od posiadanych zasobów BTC. Saylor widzi w Bitcoinie technologię, która „przekształca energię w pieniądz” i planuje utrzymać te zasoby bez względu na wahania rynku.
Warto przypomnieć, że mimo ogromnego zaangażowania w BTC, Saylor na początku nie był jego entuzjastą. W 2013 roku, podczas swoich pierwszych doświadczeń z kryptowalutami, był nastawiony raczej sceptycznie. Dziś jednak jego podejście jest zupełnie inne, a Bitcoin stał się centralnym punktem jego inwestycji.
Za takie wypowiedzi o Bitcoinie mogą Saylora znienawidzić – czyli nieszczęsny wywiad
Michael Saylor znalazł się pod ostrzałem opinii publicznej po swojej wypowiedzi na temat instytucjonalnego przechowywania Bitcoinów. W wywiadzie na kanale YouTube „Markets with Madison” inwestor odpowiedział na pytania o bezpieczeństwo BTC w portfelach przechowywanych u zewnętrznych podmiotów u tzw. third party. Za takie wypowiedzi o Bitcoinie mogą Saylora znienawidzić, wszyscy entuzjaści króla kryptowalut, którzy są blisko związani z jego wolnościową ideą.
Dziennikarka zapytała, jakie ryzyko stwarza przechowywanie Bitcoinów przez duże instytucje i czy podobna sytuacja mogłaby doprowadzić do konfiskaty BTC, tak jak to miało miejsce w przypadku złota w 1933 roku w Stanach. Na to Saylor mocno odpowiedział:
„Wręcz przeciwnie. Uważam, że gdy Bitcoin znajduje się w rękach krypto-anarchistów, właśnie wtedy rośnie ryzyko konfiskaty.”
Dodał także, że zewnętrzne przechowywanie zasobów BTC przez tzw. third party stanowi mniejsze zagrożenie niż samodzielne, na co tradycyjni bitcoinerzy patrzą raczej z niedowierzaniem. Czy “maksymaliście Bitcoina” przystoi wypowiadać się w taki sposób? Przecież prawdziwy maksymalista powiedziałby “not your keys, not your coins”.
Dalej podczas wywiadu dziennikarka wspomniała o Wielkim Kryzysie, kiedy faktycznie w USA konfiskowano złoto, ponownie sugerując miliarderowi, że może podobna sytuacja mogłaby spotkać Bitcoina. Jednak Saylor stanowczo nazwał to „mitem i utartym stereotypem”, który szerzą według niego „paranoiczni krypto-anarchiści”. Potem dodał jeszcze energicznie:
„W rzeczywistości nie skonfiskowano złota siłą. Nikt nie wchodził do domów, nie odbierał złota przemocą. Ludzie oddawali złoto dobrowolnie.”
Saylor wyraził opinię, że takie historie są wyolbrzymiane, aby straszyć i manipulować ludźmi:
“Oni używają takich wyolbrzymionych i zapalnych stwierdzeń, bo chcą, żebyś im dał swoje pieniądze. Jeśli nie ufasz bankom, kupisz ich portfel sprzętowy.”
Kontrowersje wokół tej wypowiedzi wywołały duże emocje, a niektórzy członkowie społeczności wyrazili swoją dezaprobatę. Jednak od czasu wywiadu minęło już kilka dni, a Michael Saylor chyba zrozumiał swoją niefortunną wypowiedź. Na mediach społecznościowych zaczął zmieniać swoje stanowisko, podkreślając znaczenie prawa do samodzielnego przechowywania jako opcji dla świadomych inwestorów. Jednak nie zmienia to faktu, że takie wypowiedzi największych posiadaczy Bitcoina mogą budzić wątpliwości, w którym kierunku idzie największa krypto świata.
Aby zapoznać się z najnowszą analizą rynku kryptowalut przez BeInCrypto, kliknij tutaj.
Wyjaśnienie
Wszystkie informacje zawarte na naszej stronie internetowej są publikowane w dobrej wierze i wyłącznie w ogólnych celach informacyjnych. Wszelkie działania podejmowane przez czytelnika w związku z informacjami znajdującymi się na naszej stronie internetowej odbywają się wyłącznie na jego własne ryzyko.