Sprzedaż kryptowalut, nawet jeśli przebiega zgodnie ze wszystkimi procedurami, może być problematyczna. Banki potrafią blokować przelewy tylko dlatego, że są one powiązane z platformami krypto. Jednak Piotr Ostapowicz, popularny analityk, ma na to sposób.
Przelewy z giełd kryptowalut to temat na tyle newralgiczny, że obawiają się ich nawet osoby, które rozliczają podatki co do grosza.
Sposób na przelewy z giełd
Sprzedaż kryptowalut w Polsce wciąż budzi wiele obaw. Inwestorzy boją się, że wypłaty z giełd zwrócą uwagę banków lub urzędu skarbowego. Polski analityk i popularyzator rynku krypto, Piotr Ostapowicz, pokazuje jednak sposób, który pozwala zminimalizować ryzyko problemów. W jego ocenie klucz tkwi w tym, skąd i w jaki sposób realizujemy wypłaty zysku.
SponsoredOstapowicz przestrzega, by nie przesyłać środków bezpośrednio z giełd kryptowalutowych na konta bankowe. Tłumaczy, że takie przelewy często wywołują reakcję banków. Od dodatkowych pytań po czasowe blokady kont, a w skrajnych przypadkach nawet ich wypowiadanie. Podkreśla, że banki często nie rozumieją specyfiki rynku krypto, więc reagują na wszelki sygnał mogący wyglądać na podejrzany proceder.
Zamiast bezpośrednich przelewów Ostapowicz korzysta z pośrednika typu Zen. Platforma ta pozwala przesyłać środki z giełd, a następnie wydawać je kartą lub przelewać dalej na własne konto bankowe. Dzięki temu bank widzi wpływ środków z legalnej instytucji finansowej, a nie bezpośrednio z giełdy kryptowalutowej.
Analityk twierdzi, że od dwóch lat wykonuje w ten sposób zarówno mniejsze, jak i bardzo duże przelewy i nie spotkał się z żadną negatywną reakcją ze strony banków. Dodatkowym atutem jest możliwość wypłaty zysków z giełd z minimalną prowizją.
Czy kontrola skarbówki to loteria?
Co istotne, sprzedaż kryptowalut i wypłaty nie muszą budzić obaw przed skarbówką. Ostapowicz zaznacza, że urząd skarbowy patrzy tylko na roczny bilans, czyli ile złotówek lub euro inwestor włożył w kryptowaluty i za ile je sprzedał. Częstotliwość i liczba przelewów nie mają znaczenia. Jednak jak twierdzi Ostapowicz, to czy skarbówka zechce nas skontrolować, czy nie – jest swego rodzaju loterią.
Ryzyko kontroli pojawia się głównie wtedy, gdy ktoś osiąga bardzo wysokie, sześcio lub siedmiocyfrowe zyski. Wtedy urząd może poprosić o dokumenty potwierdzające historię inwestycji.
Każdy inwestor powinien jednak pamiętać, że sprzedaż kryptowalut wymaga rozliczenia w zeznaniu rocznym PIT-38. Należy w nim wykazać wszystkie przychody i koszty związane z obrotem kryptowalutami. Do kosztów można zaliczyć m.in. wydatki na zakup kryptowalut. Jeśli w danym roku inwestor nie wypłacił środków ani nie zamienił krypto na waluty FIAT, nie musi płacić podatku, ale nadal powinien wykazać poniesione koszty, by rozliczyć je w przyszłości.
Dlatego Ostapowicz radzi, by regularnie pobierać raporty z giełd. W razie kontroli wystarczy pokazać, jak dana osoba przeszła od kwoty początkowej do końcowej. Dzięki temu sprzedaż kryptowalut może przebiegać bez stresu i bez zbędnej uwagi ze strony instytucji.
Aby zapoznać się z najnowszą analizą rynku kryptowalut od BeInCrypto, kliknij tutaj.