Sejm uchwalił ustawę o rynku kryptoaktywów. Zdaniem Sławomira Mentzena przepisy te to nie tylko nadregulacja, ale wręcz gwóźdź do trumny dla całej branży. Polityk od dawna ostrzegał, że nowe regulacje doprowadzą do tego, co można określić jednym zdaniem – koniec kryptowalut w Polsce.
Aktualna sytuacja regulacyjna w Polsce wzbudza obawy większości społeczności krypto w kraju.
Uchwalona ustawa to koniec kryptowalut w Polsce?
Najnowsza ustawa o rynku kryptoaktywów w Polsce wdraża unijne rozporządzenie MiCA, które należy do zdecydowanie restrykcyjnych. Zamiast ograniczyć się do jego postanowień, polski rząd stworzył ustawę liczącą ponad sto stron. Dla porównania, w innych państwach, ustawa ta ma jednocyfrową liczbę stron. W efekcie polscy przedsiębiorcy zamiast skupić się na rozwoju, będą musieli zmagać się z gąszczem biurokracji i niejasnych wymagań.
SponsoredNajwięcej emocji budzi fakt, że pełną kontrolę nad rynkiem przejmuje Komisja Nadzoru Finansowego. KNF od lat blokował firmy kryptowalutowe, między innymi odmawiając im kont bankowych i przeciągając postępowania licencyjne. Teraz ten sam urząd decyduje o wydawaniu zezwoleń i nakładaniu sankcji, co dla wielu przedsiębiorców brzmi jak zapowiedź końca działalności w Polsce.
Jeszcze większe kontrowersje budzi możliwość blokowania stron internetowych. KNF może wpisać domenę na listę „nieuczciwych”, odcinając firmę od klientów jednym podpisem urzędnika. Takie przepisy w praktyce dają regulatorowi prawo wyłącznika, który w każdej chwili może wymazać biznes z rynku. Dodatkowo, przez taką blokadę domeny, Polacy mogą zostać jednym kliknięciem odcięci od swoich środków.
Do tego dochodzą kary finansowe sięgające dziesięciu milionów złotych oraz odpowiedzialność karna do dwóch lat więzienia. Dla młodych przedsiębiorców to jasny sygnał, że prowadzenie firmy w Polsce oznacza ryzyko nie tylko utraty pieniędzy, ale także własnej wolności.
Jakie mogą być skutki ustawy?
Efekt można przewidzieć bez wysiłku. Polskie firmy będą uciekać za granicę, bo tylko tam znajdą stabilne warunki rozwoju. Największe giełdy i start-upy przeniosą swoje siedziby na Cypr, Maltę czy do Estonii. Wraz z nimi odpłyną podatki, miejsca pracy i innowacje, które mogłyby rozwijać się nad Wisłą. Zwłaszcza, że w Polsce przedsiębiorstwa mogą nie zdążyć uzyskać licencji – i to tylko i wyłącznie z winy państwa.
Dla polskich inwestorów oznacza to jeszcze większą zależność od zagranicznych podmiotów. Zamiast korzystać z usług rodzimych firm, będą musieli rejestrować się na giełdach poza krajem, a w razie problemów zwracać się do regulatorów z innych państw. To nie tylko utrudni życie klientom, ale też sprawi, że polska gospodarka nie zobaczy ani złotówki z podatków płaconych przez branżę wartą miliardy.
Sławomir Mentzen ostrzegał, że państwo działa wbrew interesowi obywateli, zamiast wspierać przedsiębiorców, tłumi innowacje. Uchwalona ustawa wydaje się potwierdzać te słowa. Polska miała wszelkie atuty, by stać się centrum rynku kryptoaktywów w Europie – ogromny rynek, świetnych specjalistów i konkurencyjne koszty pracy. Zamiast tego doczekaliśmy się regulacji, które bardziej przypominają zamykanie drzwi niż otwieranie ich na nowe technologie.
Dlatego pytanie, czy to rzeczywiście koniec kryptowalut w Polsce, nie jest przesadą. Jeśli przepisy wejdą w życie w obecnym kształcie, rodzima branża kryptowalutowa może przestać istnieć, a prorocze ostrzeżenia Mentzena staną się bolesną codziennością. Aktualnie wszystko leży w rękach prezydenta Nawrockiego i jego możliwości weta.
Aby zapoznać się z najnowszą analizą rynku kryptowalut od BeInCrypto, kliknij tutaj.