Halloween już za nami, ale prawda jest taka, że cały listopad to dobry czas na opowiadanie mrożących krew w żyłach historii. A jak wiadomo, najstraszniejsze historie to te, które wydarzyły się naprawdę.
Dzisiaj przytoczymy sobie pięć całkiem prawdziwych historii Halloween ze świata krypto: od znikających oszczędności po zagubione w akcji NFT. Nie chodzi o to, by zniechęcać traderów do inwestycji w kryptowaluty, szczególnie teraz, kiedy Bitcoin rośnie w siłę, a wraz z nim uwagę przyciąga jego nowy klon, Bitcoin Minetrix, z innowacyjnym mechanizmem Stake-to-Mine.
Opowieści grozy mają tylko zwrócić uwagę traderów na to, o czym warto pamiętać, zanim ulokuje się kapitał. A przy tym warto wiedzieć, że listopad to całkiem dobry czas na inwestycje. Dlaczego?
Efekt Halloween
Efekt lub inaczej strategia Halloween to hipoteza zapożyczona ze świata akcji, a zarazem empiryczna anomalia i… tajemnica. Zgodnie z tą teorią, stopy zwrotu z inwestycji w akcje są najlepsze w okresie od 31 października do 1 maja. Z tego powodu zaleca się kupować akcje w listopadzie i sprzedawać w kwietniu, a przez resztę roku inwestować w inne klasy aktywów.
Dane historyczne wydają się potwierdzać tę teorię. Przez ostatnie pół wieku zyski odnoszone z inwestycji od listopada do kwietnia były wyższe niż w pozostałych miesiącach. Ci, którzy sprzedają w maju, osiągają ponadprzeciętne zyski przez 80% czasu w horyzoncie pięcioletnim i przez 90% czasu, jeśli stosują tę strategię przez dziesięć lat.
A jak się to ma do kryptowalut?
Czy to samo tajemnicze zjawisko obserwujemy na rynku krypto? Z cała pewnością wiadomo, że Bitcoin zyskał na wartości w okresie od listopada 2022 do maja 2023. I mówimy tu o znacznej zmianie ceny — o około 6000 USD, co daje prawie 20% wzrostu. Utrzymująca się powyżej 35 000 USD cena Bitcoina napędza też wartość jego nowego klona Bitcoin Minetrix. Ten projekt może się okazać dobrym pomysłem na halloweenową zdobycz, jeśli inwestorzy są w nastroju do trick-or-treat.
Bitcoin Minetrix zalicza już 5 etap przedsprzedaży, a jego cena w tej chwili wynosi 0,0114 USD. Twórcy projektu chcą otworzyć drogę do kopania oryginalnego Bitcoina dla szerszego grona użytkowników, których do tej pory powstrzymywały koszty sprzętu, brak doświadczenia i potrzebny wydatek energetyczny.
Na nowo powstałej platformie zbiera się punkty, tzw. Mining Credits, które można wymienić na moc obliczeniową, by wykopać Bitcoina. Zarabiać można też stakując tokeny. Projekt ma wyraźnie zarysowaną wizję i ambicje rozpowszechnienia bezpiecznego kopania w chmurze. Demokratyczny mechanizm oddaje kontrolę w ręce użytkowników, a innowacyjne zabezpieczenia eliminują ryzyko scamu. A skoro o scamach mowa, pora na chwile grozy.
5 krypto opowieści z Halloween
Choć efekt Halloween może i ma w sobie coś z mitu, przytoczone poniżej historie wydarzyły się naprawdę. Ponadto są nie mniej straszne niż opowieści o duchach i zombie!
1. W potrzasku
Trudno zliczyć, ile horrorów rozgrywa się w zamkniętym pokoju, z którego nie sposób się wydostać. Podobne emocje towarzyszą inwestorom na rynku kryptowalut, kiedy okazuje się, że zostali pozbawieni dostępu do własnego portfela. Przez zwykłe zapominalstwo można czasem stracić fortunę.
Stefan Thomas, niemiecki programista mieszkający w Stanach Zjednoczonych, w 2011 roku zarobił 7002 BTC za przygotowanie filmiku, w którym wyjaśniał mechanizm działania Bitcoina. Od tamtej pory cena BTC poszybowała w górę, od niecałego dolara do 38 000. Dlatego pula siedmiu tysięcy monet byłaby warta ponad 266 mln USD.
Monety są po dziś dzień zamrożone na dysku IronKey, a właścicielowi konta pozostały dwie próby wprowadzenia hasła: jeśli się nie uda, środki zostaną zaszyfrowane już na zawsze. Dysk ma certyfikat FIPS-140–2 Level 3, co oznacza, że jest doskonale zabezpieczony przed nieuprawnionym dostępem i jakimkolwiek sabotażem.
Tego typu zabezpieczenia są stosowane w wojsku i wywiadzie. Prace nad tym rozwiązaniem finansował sam Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego Stanów Zjednoczonych. Podobno fundusze Stefana Thomasa są nadal zablokowane, zaś sam Stefan zwraca się o pomoc już nawet do grup hakerskich.
2. Uwaga! Zmiana adresu
Strzeżcie się podstępnego, złośliwego oprogramowania! Podczas gdy może nam się wydawać, że wypłacamy kryptowalutę i przesyłamy ją na swój adres, w rzeczywistości środki mogą wylądować w cudzym portfelu. W tle może bowiem działać kod złośliwy, który zmienia podany przez użytkownika adres kryptoportfela.
Zagrożenie jest jak najbardziej realne i może dotyczyć każdego sprzętu. Na Reddicie można znaleźć mnóstwo strasznych historii z pierwszej ręki. Co gorsza, użytkownik może w ogóle nie zauważyć wprowadzonych zmian. I nawet fizyczne portfele sprzętowe nie są bezpieczne!
Załóżmy, że chcesz wymienić 1 BTC. Kopiujesz adres depozytu z platformy i wprowadzasz w polu adresu. Koniecznie sprawdź wszystkie szczegóły — twój sprzęt może zainfekować podejrzana strona, link, oprogramowanie czy rozszerzenie przeglądarki.
3. Kryptookup
Pojawienie się kryptowalut okazało się nie tylko szansą dla inwestorów, ale też okazją dla cyberprzestępców. A jak wiadomo, ci bandyci lubują się w koszmarach. Są jak złe duchy, które kradną ciała lub wabią swoje ofiary w najciemniejsze zakamarki, by na nich żerować.
Wszyscy wiemy, czy jest atak typu ransomware. Niedawno zdarzyło się, że pracownik pewnej firmy otworzył zainfekowany załącznik, który otrzymał z adresu firmowego. W ten sposób otworzył drzwi potworowi, który wkrótce opanował sieć całej spółki.
Jako że trzeba było natychmiast odciąć łączność ze wszystkimi lokalizacjami, zablokować adresy IP i na nowo postawić wszystkie wirtualne maszyny, spółka przez trzy dni była kompletnie wyłączona z funkcjonowania. Personel spał po dwie godziny, by jak najszybciej móc wrócić do pracy przy odtwarzaniu systemów bezpieczeństwa.
Jednak z perspektywy czasu można powiedzieć, że była z tego wszystkiego pewna korzyść: spółka nigdy wcześniej nie miała tak solidnych zabezpieczeń. Natomiast personel IT dodatkowo dostał wolną rękę i spory budżet, byle tylko uniknąć powtórki z rozrywki. A raczej makabry. Tego typu ataki ransomware pojawiają się coraz częściej w roku 2023, a suma wyłudzanych środków jest przerażająca, co oznacza, że zło wciąż triumfuje.
4. Znikające NFT
Choć sporo mówiło się o spadku wartości kryptowalut, niektóre NFT wciąż trzymają cenę i są warte miliony. Kupujący nabywają niezbywalne prawo do pożądanych cyfrowych aktywów. Jednak czy zastanawiali się, co będzie, jeśli tokeny kiedyś znikną? Jak byśmy się czuli, gdyby nagle zniknęły z naszego portfela aktywa warte fortunę?
Posiadacze cyfrowych dzieł sztuki znają to ryzyko. Problem w tym, że w przeciwieństwie do kryptowalut większość NFT nie istnieje trwale na blockchainie. To smart kontrakty – linie kodu, które prowadzą do cyfrowych dzieł sztuki zapisanych gdzie indziej.
Czasami problem polega tylko na tym, że token się nie wyświetla, ale nadal jest w portfelu. Fakt pozostaje faktem, że zdarzały się przypadki znikających NFT. Ale to jeszcze nie koniec koszmarów.
5. Cukierek albo psikus?
Gwałtowne spadki znane też jako flash crash to makabra sama w sobie. Najstraszniejszy taki przypadek miał miejsce 7 września 2021 roku. To wtedy wystarczyło 45 minut, by cena BTC spadła o jakieś 5000 USD, pociągając za sobą w dół cały rynek kryptowalut. Straty na cyfrowych aktywach osiągnęły wówczas zastraszający poziom 400 mld USD. Jedną z przyczyn krachu było wyczyszczenie długich pozycji na dźwigni – doszło wówczas do likwidacji prawie 375 000 pozycji.
Jak na ironię, ten dzień zapisał się złotymi zgłoskami na kartach historii kryptowalut, ponieważ to właśnie wtedy Bitcoin został zatwierdzony jako legalny środek płatniczy w Salwadorze. Niestety, usterka w rządowej aplikacji e-portfela sprawiła, że spanikowani obywatele zaczęli masowo wyprzedawać kryptowaluty.
Dalej przerażeni hodlerzy patrzyli na topniejące w zastraszającym tempie oszczędności. To już nie był efekt Halloween, lecz raczej domina – w świecie kryptowalut wszystko ma szeroko zakrojone konsekwencje.
Kiedy na rynku krypto zapanowała panika, użytkownicy serwisów takich jak Kraken czy Coinbase dodatkowo stresowali się opóźnieniami i anulowanymi transakcjami. Giełda Gemini musiała nawet przejść w tryb awaryjny, by przywrócić funkcjonowanie systemu.
Halloween: Podsumowanie
Choć flash crash to coś, co jest całkowicie poza kontrolą użytkowników, pozostałe z przytoczonych koszmarów dowodzą tylko, że trzeba samodzielnie przejąć odpowiedzialność za swoje dane, oszczędności i inwestycje. Transakcje online wymagają szczególnej ostrożności: trzeba zweryfikować każdy szczegół, regularnie skanować sprzęt pod kątem wirusów, a przede wszystkim dbać o skuteczną ochronę przed kodem złośliwym.
Nie oznacza to jednak, że trzeba zrezygnować z tradingu na rynku krypto. Wciąż pojawiają się nowe okazje, które szkoda byłoby przepuścić.
Wyjaśnienie
Wszystkie informacje zawarte na naszej stronie internetowej są publikowane w dobrej wierze i wyłącznie w ogólnych celach informacyjnych. Wszelkie działania podejmowane przez czytelnika w związku z informacjami znajdującymi się na naszej stronie internetowej odbywają się wyłącznie na jego własne ryzyko.