Wczoraj fundusze ETF Spot Bitcoin w końcu zadebiutowały w Stanach Zjednoczonych. Odnotowały one też ogromny wolumen obrotu w wysokości 4,7 miliarda dolarów. Kurs Bitcoina nie zareagował jeszcze zbyt pozytywnie na te wydarzenia, mimo iż oczekiwania są naprawdę spore. Jednak według Davida Schweda z CoinDesk, istnieje jedno ryzyko związane z ETF-ami, o którym nikt nie mówi.
Jakie jest największe ryzyko Bitcoin ETF?
Według Schweda dużym ryzykiem jest to, że bardzo duża ilość Bitcoina wkrótce zostanie skoncentrowana w jednym miejscu. Przykładem może być Coinbase, który został wyznaczony przez wielu emitentów ETF do zarządzania Bitcoinem w ich funduszach.
SponsoredWedług Schweda, w przypadku akcji, obligacji i pieniędzy fiducjarnych nie stanowi to problemu, ponieważ są to zasadniczo transakcje, których nie można ukraść. Nie można ukraść akcji, tak jak w przypadku Bitcoina.
Bitcoin, podobnie jak pieniądz gotówkowy i złoto, jest “instrumentem na okaziciela”. Możesz wysłać Bitcoina bez możliwości unieważnienia go przez inną stronę. Niepokojące słowa Schweda brzmią:
“Tak więc dla powiernika Bitcoina wystarczy jeden błąd, aby aktywa całkowicie zniknęły.”
Czy powinniśmy martwić się o Bitcoina?
Jako przykład zagrożenia Schwed wskazuje północnokoreańską Lazarus Group, która rzekomo ukradła kryptowaluty o wartości 3 miliardów dolarów w ciągu ostatnich sześciu lat. Jednocześnie oczekuje on, że fundusze ETF Spot Bitcoin przyciągną ponad 6 miliardów dolarów aktywów w pierwszym okresie. To sprawiłoby, że spot Bitcoin ETF stałby się celem dla hakerów takich jak właśnie Lazarus Group.
Bitcoinerzy są również zaniepokojeni wysoką koncentracją Bitcoina w scentralizowanych podmiotach. Może to ułatwić rządom konfiskatę, jeśli waluta cyfrowa zacznie stanowić zagrożenie dla tradycyjnego systemu finansowego.
Tak stało się ze złotem w Stanach Zjednoczonych w latach 30. ubiegłego wieku. Teoretycznie to samo może pewnego dnia przydarzyć się Bitcoinowi.
Czy podzielasz obawy Davida Schweda, czy też uważasz, że ryzyko nie jest aż tak poważne?